Faktycznie, jak na 80-ciu muszkarzy i dwa dni łowienia (5-6 stycznia), to wynik nędzny - 3 ryby. W opinii wielu wędkarzy wybudowanie przepławki musiało poskutkować takim słabym wynikiem, gdyż ryby mocno się rozproszyły. Osoby które łowiły w górze Łeby miały złowione ryby, kontakty i ryby na kiju, które "zeszły", w tym ja, aż trzykrotnie. Zabrakło szczęścia, może kunsztu, trudno powiedzieć?! Dla mnie, który byłem na tych zawodach czwarty raz, to był pierwszy wyjazd, który nieoczekiwanie przełamał stereotyp "nudnego" trociowania i chociaż niedziela była gorsza - żadnego kontaktu u mnie, to kolega z pokoju miał dwie duże ryby na kiju i klika pstrągów, a Piotrek Lichociński ubawił się nieźle przez te dwa dni, łowiąc na nimfę lipienie w górze rzeki. Z naszego Klubu byli jeszcze Marcin Piaskowski i Tolek Burkowiecki. Marcin zerwał jakiegoś około wymiarowego lipionka, ale wszyscy byli ogólnie zadowoleni z atmosfery tego spotkania.
Mirek Wiśniewski
Mirek Wiśniewski