Wieczorem dnia 09.07.2017r. postanowiłem odwiedzić Zakrzewko II. Nastawiając się na okonie zabrałem ze sobą mój ulubiony kij Mikado Lexus o c.w 1-13g uzbrojony w kołowrotek Shimano Catana 1000 z żyłką 0.16 i ruszyłem do boju. Drobne okonie brały jeden po drugim pół metra od brzegu na żabkę w kolorze herbaty z pieprzem, gdy nagle nastąpiło potężne branie i długi odjazd. Zacząłem walkę z bardzo silną rybą około 20:20. Poprosiłem przebiegające panie o zaczekanie w celu zrobienia zdjęcia. Wtem zdobycz wjechała pod śluzę.
Napięta żyłka szurnęła o jej ostry, betonowy brzeg. Usłyszałem strzał, jakby pękła i stwierdziłem, że to koniec. Kobiety współczuły i pobiegły dalej. Trzymałem kij na luźnej żyłce, wtedy poczułem silne szarpnięcie. Żyłka jednak wytrzymała a ryba wciąż była na haku. Mijały minuty mozolnej walki bez chwili jej zobaczenia. Zestaw napięty do granic wytrzymałości. Nie dość, że nie był przewiązywany dłuższy czas, to został osłabiony przez otarcie o beton. Spacerując od śluzy do śluzy, czułem, że ryba powoli traci siły. Zauważyłem nadchodzącego kolegę z podbierakiem. Zawołałem go, a ten śpiesznym krokiem ruszył w moim kierunku. Podczas czekania zdążył jeszcze spalić kilka papierosów i oddać parę rzutów za sandaczem. Po 50 minutach ciągania wte i wewte wyłonił nam się gruby, ogromny boleń. Sprawna akcja z podbierakiem i zdobycz jest już moja. Szybkie ważenie (4.895kg), mierzenie (75cm), sesja fotograficzna i ryba w dobrej kondycji wraca do swojego domu. Satysfakcja ogromna, dla takich chwil warto żyć.
Kuba Konczewski