Jak co roku śledzie żyjące w Bałtyku w celu odbycia tarła podpływają na wypłycenia morza bliżej brzegu. Wówczas masowo też wpływają do zatoki Gdańskiej. Właśnie wtedy jest okazja połowić je na wędkę uzbrojoną w zestawy złożone z kilku haczyków z kolorowymi koralikami i błyszczącymi kawałkami folii lub innych materiałów. Niektórzy wędkarze stosują tylko same haczyki w kolorze złotym. Nie dalej jak wczoraj w czwórkę pojechaliśmy do Nowego Portu w Gdańsku aby w kanale portowym spróbować je złowić. Pojechaliśmy tam skoro świt aby jak najwcześniej być nad wodą i zająć stanowiska bo jak zawsze w tym czasie jest tam kilkudziesięciu chętnych amatorów łowienia śledzi i jest bardzo ciasno na krótkim odcinku betonowego brzegu kanału. Można by powiedzieć, że ściśnięci są jak śledzie w konserwie. Początek łowienia dawał nam nadzieję na złowienie większej ilości ryb. Śledzie brały wszystkim wędkarzom. Bardzo częstą wyciągano po kilka, nawet pięć sztuk na zestawie (tzw. komplet). Niestety sielanka trwała dość krótko bo tylko do czasu kiedy słońce pojawiło się nad Westerplatte. Wówczas śledzie brały sporadycznie a około godziny dziewiątej prawie całkowicie.
R.Tokarski