Tak jak co roku w ostatni dzień września 2013 pojechałem z kolegą Czarkiem Kłosińskim i Przemkiem Wyżlicem nad pomorską rzekę aby zakończyć sezon połowu troci wędrownej. W tym roku była to Reda. Wyjazd przed świtem przy zachmurzonym niebie i ciepłej pogodzie napawał nas optymizmem, że uda się coś złowić na zakończenie. Od rana łowiliśmy poniżej przepławki w Redzie gdzie spotkaliśmy kilku innych wędkarzy, którzy tak jak my chcieli spróbować się z tą piękną rybą jaką niewątpliwie jest troć.
Jak się okazało po kilku godzinach nikt z nas nie miła kontaktu z rybą poza jednym wyjściem do wahadłówki. Widzieliśmy jedynie kilka spławiających się sztuk. W godzinach południowych postanowiliśmy zmienić miejsce połowu i pojechaliśmy na dolny odcinek niedaleko rezerwatu. Jak się potem okazało tam też nic się nie działo. W pewnym momencie stojąc nad brzegiem rzeki zauważyłem coś płynącego powoli w górę rzeki. Po krótkiej obserwacji okazało się, że jest to dość duża troć, która miała na ciele jakieś jasne plamy i narośla. W pewnym momencie płynęła blisko powierzchni wody i wtedy spróbowałem zrobić jej kilka zdjęć. Po przepłynięciu kilkunastu metrów ryba ta wpłynęła pod rośliny wodne i straciliśmy ją z pola widzenia. Przez jakiś czas obserwowaliśmy jeszcze rzekę wypatrując innych ryb. Jednak więcej już nie widzieliśmy. Była tylko ta jedna sztuka. Potem przypomniałem sobie, że kulka lat temu powyżej przepławki widziałem też kilka takich troci. W ostatnich dniach oglądając wiadomości dowiedziałem się, że ryby te chorują na wrzodzienicę łososiowatych. Widok tych chorych ryb nie należy do najprzyjemniejszych. Sezon zakończyliśmy z nadzieją, że w przyszłym roku będzie lepiej.
R.Tokarski